Temat: Otwieranie pancernika. Nie Lip 31, 2016 1:00 am
(Dla pana Holandii. W 1609 roku w Japonii pojawili się Holendrzy. W czasie izolacji od 1638 roku byli jedynymi obcokrajowcami w tym kraju, choć wcześniej towarzyszyli im choćby Brytyjczycy i Portugalczycy. Tylko Holendrom pozwolono zostać w Japonii, jednak tylko w obrębie sztucznej wyspy Dejima u wybrzeży Nagasaki. Później jednak, od roku 1854 zaczęto otwierać Japonię. Najpierw dość siłowo, gdyż Amerykanie mieli subtelność poławiaczy pereł, którzy otwierali małże, zabijając je przy tym. Jednak w roku 1856 podpisano traktaty handlowe i traktaty o przyjaźni m.in z Holandią. Fabuła tego tematu ma opisywać jak Holandia powoli, delikatnie otwiera Japonię na świat. Jednak większość decyzji pozostawiam panu Holandii, bo jest mądrzejszy ode mnie.)
Samotność, pustka, nicość... Taka była cena bezpieczeństwa... Pamiętał jak jeszcze niedawno zgodził się zaufać zachodowi. Portugalczycy przywieźli mu zarazę w postaci misjonarzy, którzy wywołali bunt chłopów, ci sami Portugalczycy tymże chłopom dawali broń. Tak miał wyglądać zachód? Gdy ukarał i wydalił z kraju winnych buntu podniosły się głosy o prześladowaniu. Kto nazywa sprawiedliwość prześladowaniem? Chyba tylko hipokryta pragnący specjalnych praw. Taki miał być ten "Wspaniały Zachód"? Pełen zgnilizny, kłamstw i buntów? Pełen uprzywilejowanych jednostek i uciśnionych większości? Jeśli tak, to nie chciał go. Odrzucał go. Lecz nawet w tym zbrukanym obrzydzeniem świecie istnieje jakiś promyk piękna. Pośród obłąkanej większości choć jedna jednostka zdawała się być normalna. Brązowe oczy straciły już dawno swój blask, czarne włosy były w nieładzie. Młody mężczyzna nie miał powodu, by wychodzić ze swego posłania. Co czekało go w świecie zewnętrznym? Jedynie cierpienie, bezsens, brak logiki. Nie chciał tego, nienawidził tego świata. Zamykał się więc w wewnętrznym sanktuarium własnego serca. Zwijał się w kokon, niczym gąsienica, pragnąca stać się motylem... Lecz nie rozumiejąca, że motyl tal łatwo może stać się ofiarą pająka, który oderwie mu skrzydła dla własnej satysfakcji. Chmury powoli płynęły po niebie. On ich jednak nie widział. Niczego nie widział. Nie chciał widzieć. Nie chciał słyszeć, nie chciał czuć, nie chciał mówić. Chciał zniknąć we własnym wewnętrznym świecie. Nawet, jeśli oznaczało to zrezygnowanie z zapachu kwiatów, za cenę odcięcia się od odoru krwi.
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Pon Sie 01, 2016 5:44 pm
Minęło prawie dziesięć lat. Dziesięć lat odkąd Holandia pojawił sie na Deijmie. Żaden z Holendrów, przebywających na tej wyspie, nie miał prawa jej opuścić, chyba, ze chcieli wrócić do Niderlandów. Vincent właśnie schodził ze statku, który zacumował w porcie wyspy. Pierwsze kroki na sztucznej wyspie, były zawsze dla niego czymś niezwykłym, lekko dziwacznym. Kawałek ziemi, który byl stworzony przez człowieka. Który nie miał prawa tu być, ale jednak jest. Rozejrzał się, tu nigdy nic się nie zmienia. Zrobił kolejnych kilka kroków i spojrzał w stronę strażników, którzy strzegli granic wyspy. Czy go tym razem znowu przepuszczą? Czy będzie mógł się spotkać z Japonią? Z pewnością. Wyciągnął fajkę z ust, którą ciągle się bawił, zamiast faktycznie palić. Gdy uzyskał zgodę na przekroczenie granicy, od razu udał sie w kolejną podróż. Był kawałek do domu Japonii, ale to nic. Podroż trwała w najlepsze, nawet w pewnym momencie przysnął. Przespał praktycznie cała podróż, może i to lepiej, nie musiał myśleć o swych zmartwieniach. Ostatnio miał ich dość sporo, ale to chyba jak każdy. Obudziło go dopiero to, gdy sie zatrzymali. No tak, tu też sie za wiele nie zmieniło. Wziął jeszcze tylko tulipany i ruszył w stronę jego domu. Otworzyła mu jak zwykle ta sama osoba. Bez słowa skierował sie do pokoju,w którym zawsze był Japonia. Wszedł do środka, tradycyjny widok, Japonia zawinięty w kołdry, leżący na podłodze. - Dzisiaj wyjątkowo ciepły dzień. - Mruknął na powitanie. - Tulipany zwiędły bardziej niż zwykle. - Spojrzał na nie.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Wto Sie 02, 2016 3:29 am
Gąsienice dzięki swemu kokonowi mogły zmienić się w motyle. A on? Czy on mógł się zmienić? Czy na zawsze miał zostać larwą? Czy może też wkrótce mógłby zyskać piękniejszą i potężniejsza postać? Jednak larwa, by przybrać swą ostateczną formę, musiała kokon opuścić. Nie mogła żyć w nim wiecznie. Jednak on własnie tego pragnął. Zamknąć się, odciąć od świata i spędzić wieczność wewnątrz swe skorupy. Był strzępkiem sprzecznych emocji. Nienawidził zewnętrznego świata, jednak wciąż czuł, że to własnie w nim jest coś, czego potrzebuje. Dlatego zostawił sobie małą, neutralną furtkę. Holandię. Był on niczym maleńkie światło, wpadające przez okienko więzienia, dające zapach wolności, jednak nie zmuszające do wzięcia odpowiedzialności za własne życie. Więźniowie zawsze mieli łatwiej. Nie musieli opłacać odbudowywać swych domów, nie musieli zarabiać na jedzenie. Zawsze mieli miejsce do spania i jakiś posiłek. Nawet udawało im się czasem umyć. Wolni ludzie o to wszystko musieli starać się sami, musieli pracować i utrzymywać rodzinę. To była wolność. Podejmowanie decyzji, branie na siebie konsekwencji. Tylko dzieci mogły myśleć, że wolność to brak nadzoru. Brak nadzoru to tylko iluzja wolności, to jeszcze większa niewola, gdy sami siebie ograniczamy uciekając od tego, co nazywamy ograniczeniami. Jednak, jeśli wolność oznaczała konsekwencje, on wolał być więźniem. Więźniem własnego serca, własnej woli, własnej samotności.... To samotność była jego największym przyjacielem... Poczuł delikatny zapach kwiatów i świeżego, jeszcze nie wypalonego tytoniu. Zrozumiał, że już nie tylko jego własne myśli są jego towarzyszem. Słyszał delikatne kroki, spokojny głos. Niczym żółw wysuwający pysk ze skorupy, delikatnie wysunął twarz, ukazując podkrążone oczy, rozczochrane włosy i zapadnięte policzki. - Nie ma mnie... - wyszeptał cicho, po czym jego głowa opadła, uderzając nosem w podłogę. - Teraz to już na pewno mnie nie ma... - jego głos był przytłumiony, a dźwięk zniekształcony przez nos przyciśnięty do podłogi.
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Wto Sie 02, 2016 10:46 am
Patrzył przez chwile na zawiniątko. To była przesada. Można się izolować, ale by choć na chwile nie wyjść z tego pokoju? Spojrzeć na ogród, chociaż przejść do innego pomieszczenia? Nie do końca to jednak rozumiał. Po chwili w oczy rzuciły mu się zwiędnięte kwiaty. Jakiś czas temu je przywiózł, a on ich nie wymienił, nie usunął, nic nie zrobił. Podszedł do wazonu, świeże kwiaty położył obok a zwiędnięte wyciągnął. Nawet już wody w wazonie nie było. Zawołał osobe, która zajmowała się domem Japonii. Niech wyrzuci kwiaty, naleje nową wodę i przyniesie kawy. Gdy chłopak wyszedł Vincent znowu spojrzał na Japonię. A podobno to on jest kiepski w powitaniach, jak widać ma konkurencję. - Nawet na nie nie spojrzałeś. - W końcu, jak na tamte czasy, to przywiózł mu niezwykle drogi i luksusowy prezent. U niego tulipany był bardzo popularne, do tego jeszcze bardziej drogie. Kto miał chociaż kilka cebulek tego kwiatu, był bogaczem. - Wybrałem najładniejsze. Tylko... - Odsłonił okna. - Tulipany potrzebują światła. - Tak jak Holandia mówił wcześniej, był wyjątkowo ciepły i słoneczny dzień. Dlatego pokój od razu sie rozjaśnił, zaraz zrobi sie przyjemniej. - Do tego znowu podwyższyliście opłaty za wyspę. - Rozmawiał z nim tak, jakby Japonia byl zainteresowany rozmowa i mu odpowiadał. A wlaściwie prowadził mini monolog. Jak widać, nie przeszkadzało mu to wcale.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Wto Sie 02, 2016 8:28 pm
Przyglądał się mu, nadal ukryty w swoim kokonie. Słuchał jego delikatnego, spokojnego głosu. W pewien sposób czuł, że mimo wszystko przy nim może czuć się bezpiecznie. To było dziwne i nierealne uczucie. Z jednej strony pamiętał zgniliznę zachodu, z drugiej czuł zapach tytoniu... Ten mężczyzna nie pachniał krwią, otaczała go woń kwiatów. Jego dłonie wydawały się być stworzone do zajmowania się życiem, sztuką, nie zaś śmiercią i wojną. Tak bardzo różnił się od zbrukanego i pogrążonego we łzach obrazu Zachodu, jaki wciąż tlił się w malutkiej głowie, okolonej czarnymi włosami. Nagle mężczyzna o jasnych włosach stał przed nim, skąpany w świetle, którego tak dawno nie widział, przynosząc zapach tulipanów i powietrza. Właśnie te jasne, tak rzadko widziane włosy, nadawały mu aurę tajemniczości. Wydawał się być duchem, istotą życia kwiatów, nie zaś człowiekiem, czy nawet personifikacją potężnego kraju. Wydawał się być tańcem płatków kwiatów, szmerem liści, zapachem roślin. Wydawał się być życiem. - Przepraszam... - powiedział nagle czarnowłosy mężczyzna. To słowo znaczyło tak wiele. Było przeprosinami skierowanymi do kwiatów, którymi się nie zaopiekował, do nowych roślin, których nie podziwiał. Do mężczyzny, którego nie przywitał poprawnie. Było też przeprosinami za wszelkie niedogodności, związane z tym, co działo się obecnie. Było też niejakim usprawiedliwieniem obecnego stanu rzeczy, wytłumaczeniem, iż nie posiada on już w sobie siły czy samozaparcia, by tak jak jasnowłosy iść przed siebie. Czuł jakby był marną larwą, przyglądającą się motylowi. Czuł też, że z niego samego powstanie najwyżej ćma...
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Wto Sie 02, 2016 10:09 pm
Przyglądał mu sie bez słowa. Japonia momentami wyglądał, jakby całkowicie stracił chęć do życia. Zero motywacji do działania, do czegokolwiek. Zresztą, ciężko było odnieść inne wrażenie, skoro ciągle widzi się go w tym samym stanie. Jakby nie tylko zamknął się na świat, ale i na swoich ludzi, na wszystko i wszystkich. To była przesada, ale z drugiej strony, miał trochę racji. Brak wojen, brak obcych którzy ciagle mieszają się w twoje sprawy. Znał to aż za dobrze, ciągle się z tym borykał, nadal go raniono. Ostatnio na tyle mocno, że miał wrażenie, że śmierć jest bliżej niż zwykle. Pomimo wszystko nie potrafiłby się tak zamknąć. Gdy przyniesiono mu wszystko o co poprosił, pierwsze co zrobił to wstawił kwiaty do wazonu. Ułożył je, powinny odżyć, chociaz na chwilę. Po czym wziął tacę na której był kawa, położył ją na podłodze, blisko Japonii, po czym usiadł, tak na podłodze. - Napijesz się ze mną kawy? Dobrze ci zrobi. - Patrzył na niego z wyjątkowo łagodnym wyrazem twarzy. Inaczej nie potrafił na niego patrzeć. Japonia był jedną z nielicznych osób które lubił. Może i często sie nie widzieli, zbytnio nie rozmawiali, ale jednak w tych spotkaniach było coś wyjątkowego. - Posłodzę Ci. - Sam nie słodził, uważał, że cukier psuje smak. Uznał, że cukier dodatkowo pobudzi Japonię. Może pobudzi to za duże słowo, chociaż trochę ożywi.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Czw Sie 04, 2016 2:27 am
Spojrzał na niego wzrokiem kota, którego za pomocą tuńczyka próbowano zagonić do kąpieli. Z jednej strony czuł, że może go spotkać coś, czego chce uniknąć, z drugiej zaś miał nadzieję na zyskanie czegoś wyjątkowego. Powoli usiadł, wystawiając swój mały, wychudzony łebek z kokonu. Cóż, teraz wyglądał już nie jak leżący, lecz siedzący naleśniczek. Skinął lekko głową, słysząc propozycję mężczyzny. Powoli również się rozejrzał. - Są... Piękne... - powiedział cicho, patrząc na kwiaty. W świetle jego twarz była jeszcze bledsza, a oczy przypominały te należące do pandy. Zastanawiał się jakim cudem pośród krwi i ruin jakie spowijały Zachód mogło powstać coś tak pięknego jak te kwiaty. Nie rozumiał również jak pośród tej bezbrzeżnej nienawiści mógł narodzić się ktoś o tak ciepłym wzroku jak jego rozmówca. Odetchnął głęboko, przyglądając się kwiatom i kawie. To były drogie prezenty. Zastanawiał się czy ludzie obdarowywali się nimi choćby z okazji ślubu, który przecież był dla wielu najważniejszy. Czym mógłby zasłużyć na coś tak wspaniałego? Czuł się jak panna z mieszczańskiej rodziny, uwodzona przez arystokratę. Przypomniał sobie jednak zwyczaje arystokracji. Żoną arystokraty mogła być tylko arystokratka, kobieta niższego rodu stawała się "kandydatką na matkę" i mogła spodziewać się odrzucenia, jeśli nie dała mężczyźnie syna zanim zrobiła to jedna z żon. Była więc jedynie narzędziem. Czy i on był taki? Miał, przekupiony drogimi prezentami, dać wymierne korzyści, a w przeciwnym wypadku zostałby porzucony? Ach, spodziewałby się tego... Jednak coś w jego sercu, jakiś cichutki głosik szeptał mu, że mimo wszystko może ufać przybyszowi. Chciał mu ufać, nieważne jak absurdalnym by to było.
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Pią Sie 05, 2016 11:17 am
Dlaczego Holandia przywozi mu tak drogie prezenty? Zacznijmy od tego, że Vincent to głównie kupiec, uważał się za kogoś takiego. Handel był dla niego bardzo ważny, jak nie najważniejszy. Dlatego miał nadzieję, że dzięki temu zyska coś w zamian. Będzie mniej płacił, będzie mniej zakazów. Wyjątkowo Japończycy ich tym męczyli. Nie dość, że tak wiele płaci, to jeszcze pełno zakazów. Pomimo tego i tak bardzo mu się to opłacało. A z drugiej strony, chciał mu sprawić troche przyjemności. W końcu cały zachód zachwycał się owymi kwiatami, a Holendrzy szczególnie. Dosłownie to było szaleństwo tulipanowe. Sam Vincent również sie w to wciągnął. Wręcz był zakochany w owych kwiatach. Dlatego uznał, że Japonię też uszczęśliwia i dzięki nim poczuje się choć troche lepiej. A co do kawy, po prostu nie potrafił bez niej funkcjonować, dlatego ją woził wszędzie ze sobą. Vincent miał kilka uzależnień. - Nowa odmiana. Bardzo ciężko dostać. - I tak Holandia miał większy dostęp do nich. Chcial się nimi zająć na większą skale, ale to było trochę ciężkie. Przez Hiszpana, który nie dawal mu ciagle spokoju. - Dlatego cieszę się, ze ci się podobają. Sięgnął po filiżankę i trochę się napił. Spojrzał na niego. Wyglądał fatalnie, był strasznie blady, podkrążone oczy. Taki trochę żywy trup Sam do końca tego nie rozumiał, ale martwił się o niego. A praktycznie nigdy tego nie robi, niezbyt troszczy się o innych. Głównie o brata, który jest dla niego bardzo ważny. O siostrę również, ale jednak trochę mniej. Czyżby Japonia wzbudzał w Holandii ludzkie odruchy? Na to wychodzi. Jakby jego lodowate serce, bardzo powoli się ożywiało. A jednak coś sie działo! W jego przypadku to bardzo wiele.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Sob Sie 06, 2016 2:10 am
- To nieco smutne... Kwiaty, które pozbawiono korzeni uschną. Umrą. Tak więc skazujemy je na powolną śmierć, na cierpienie, tylko po to, by przez chwilę cieszyły nasze oczy. Zadajemy im ból dla własnej przyjemności... Czy tacy własnie są ludzie? Czy ludzie są aż takimi potworami, by czynić coś takiego? Nawet małe dzieci zrywają kwiaty, depczą owady dla zabawy... Czy to ludzki instynkt mordercy...? Czemu więc nazywamy się lepszymi od zwierząt, skoro to my czynimy to, co najgorsze...? I to my sami nazywamy część swych zachowań "ludzkimi", lecz są to tylko te najlepsze według nas zachowania... Czy one jednak mogą przysłonić nasze okrucieństwo? I czy naprawdę są takie wspaniałe, skoro w większości przypadków są nielogiczne? Ludzie pragną piękna, miłości... Tworzą sztukę... Lecz artystów doceniają dopiero po ich śmierci, pozwalając im umrzeć, a później kupując ich obrazy za fortunę... Czy to własnie jest "człowieczeństwo"? Brak logiki i bezsens istnienia... Krótka chwila życia, w czasie której więcej niszczymy niż tworzymy... - westchnął ciężko i spróbował napić się kawy. Jednak gorący napój oparzył go, a gorzki smak rozlał się w jego ustach. Co przyciągało ludzi ku tej czarnej, przerażającej cieczy? Raniła, a smak przypominał krew, zapach zaś kojarzył się z palonymi włosami... Może dlatego ludzie ją kochali? Bo pobudzała to, co kryje się na samym dnie ludzkiego serca. Mężczyzna odstawił kubek z napojem, patrząc na niego podejrzliwie, palcami zaś dotykając swych poparzonych ust. Czy dla ludzi kochających smak tego napoju taka sytuacja nie byłaby cierpieniem powiązanym z przyjemnością? Uzależnieniem od bólu? Cóż, napój nie musiał być tak gorący, mógł być słodszy... Czy więc kawa i herbata mogą być porównane do miłości? Herbata byłaby więc miłością prostą, piękną, słodką i delikatną. Kawa zaś miłością trudną, o którą trzeba walczyć, do której trzeba dojrzeć. Obie mogły dać ogromną radość. Lecz mogły również okrutnie zranić. Uzależniały, a gdy tylko się kończyły, instynkt nakazywał szukać następnej porcji, następnej dawki... Lecz, jeśli miłość miała smak herbaty, to czy pożądanie mogło mieć zapach opium? Jeśli zaś miłość była niczym kawa, to czy nie zawierała w sobie żądzy? Słodki zapach niewinności roztaczany przez kwiaty i gorzki zapach dojrzałości wypływający z naczynia z kawą... Zupełnie jak przekroczenie zakazanych granic, zmieszanie przyjaźni z potrzebą, wykorzystaniem miłości... Czy to własnie ich łączyło? Zimne interesy, oparte jedynie na obopólnych korzyściach? Lecz... kawa wciąż była gorąca, a kwiaty piękne... Jak wiele uczuć budziło to w ich sercach?
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Sob Sie 06, 2016 7:36 pm
- I tak by umarły. Tulipany nie żyją długo, to delikatne kwiaty. - Odparł ze spokojem. - Morderstwo na kwiatach? - Nieco się zdziwił. Uznał to za przesadę. - Nie wszyscy ludzie są źli, nie wszyscy zabijają. Jakbyś widział same złe strony tego świata. - Sam miał teraz u siebie wojnę, od ponad czterdziestu lat, powoli burzył się jego świat. Może i dorastał w bólu i cierpieniu, później wcale nie było lepiej, ale czy nie warto po prostu wykorzystać ten świat? Wykorzystać ze wszystkich cennych rzeczy a nie myśleć o beznadziejności? Uważał, ze tak jest lepiej, dlatego tak wiele handlował. Gdy się skończy wojna, z pewnością postara się być silniejszy. - Są jednostki, które tworzą wiele dobrego. Moze jest ich nie wiele, ale nawet tylko dla tego warto, że ten świat istnieje. A zresztą zastanawianie się nad tym jest bezcelowe. Nie lepiej działać i pokazać innym, że ten świat i ludzie nie są tacy źli? Może nie wyglądał na takiego, ale pesymistą nie był. Jakby był, to by z pewnością, nie udało mu sie tak dobrze rozwinąć handlu, a w przyszłości na pewno cały kraj. Wierzył w to. A kawę miał posłodzoną~ Nadal patrzył na niego ze spokojem, nawet jak sie oparzył. Był nieostrożny, dlatego to mu się przydarzyło. Kawa była po prostu dla niektórych przyjemnością. Nie kazdy mógł ją wypić. Właściwie było w niej coś bardziej snobistycznego. Uzależniała to prawda, ale pomimo wszystko nie odnajdywał w niej nic zlego. Nie interpretował jej również, jako coś większego. Po prostu napój. - Powinieneś bardziej uważać. - Napił się ponownie. - W tym momencie sam sobie sprawiłeś ból.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Nie Sie 07, 2016 1:55 am
- Czy to, że coś... może nawet ktoś "i tak by umarł" jest wystarczającym usprawiedliwieniem, by przyspieszać ten proces? Ludzie zawsze znajdą wymówkę... Jednak tylko po to, by zabić, lub by nie uratować... Jeśli czyjaś śmierć może uratować tysiące istnień powiedzą, że nie można zabić tej jednostki, pozwolą jej zabijać... Lecz, gdy jednostka potrzebuje pomocy nie zrobią nic, by ją uratować, powiedzą, że "i tak umrze". Jeśli jednak poświęcenie jednostki, która "i tak umrze" mogłoby uratować jednostkę, mającą szanse żyć, nagle uznają, że jednak trzeba ratować tą pierwszą... I skażą obie jednostki na śmierć... Czemu ludzie są właśnie tacy? Tak łatwo skazują innych na śmierć, zabijając ich zarówno bezpośrednio jak i na tysiące ukrytych sposobów... Sami zaś unikają cierpienia i śmierci jak najdłużej mogą... Choćby oznaczało to poświęcenie kogoś w zamian... Czemu tacy są? - patrzył na niego ufnie, jak dziecko oczekujące odpowiedzi od rodzica. - Nawet, jeśli istnieją jednostki wyjątkowe, ratujące innych, tworzące piękno... To znajdzie się ktoś, kto ich zabije. Czy w Europie tak się nie dzieje? Czy nie giną zielarki, które chciały kogoś uratować, tylko dlatego, że ktoś kazał ludziom poddać się ich chorobom i zakazał ich leczenia, a kobiety, posiadające wiedzę, nazwał złymi? Właśnie tacy są ludzie... Wypełnieni po brzegi nienawiścią... A gdy ujrzą kogoś lepszego, kochającego, muszą go zniszczyć, zgnieść go, by stał się tacy jak oni, lub pozbyć się go, bo jego światło oślepia ich, żyjących wiecznie w ciemności... - westchnął ciężko po tym, jak powoli ustępował ból poparzonych ust, lecz wciąż patrzył bardzo podejrzliwie na zbyt gorący napój. Po chwili jednak delikatnie na niego podmuchał i upił łyk, który okazał się mimo wszystko słodki. - Masz rację... Ludzie często sami zadają sobie ból, szukając w nim przyjemności - napił się ponownie, tym razem patrząc swemu rozmówcy w oczy, jakby szukając w nich odpowiedzi na tysiące niewypowiedzianych pytań, które wprowadzały chaos w jego sercu.
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Sro Sie 17, 2016 12:29 am
- Z pewnością każda śmierć, to korzyść dla kogoś innego. Światem rządzi pieniądz, czy ty tego nie widzisz? Czy kogoś obchodzą czyjeś uczucia, to czy jest mu źle czy nie? Nie, nikogo to nie interesuje. Większość ludzi to egoiści. Ja również taki jestem. - Nie miał potrzeby kłamac, bo i po co. - We wszystkim muszę mieć jakąś korzyść. Zresztą, nikt nie jest kryształowy. A świat jest tak samo dobry jak i zły. Z pewnością momentami wydaje sie, ze bardziej zły... Tylko to od nas zalezy czego chcemy więcej zobaczyć. - Napił się spokojnie i znowu spojrzał na niego. Jego wyraz twarzy nadal się nie zmieniał, tak samo jak ton glosu. - One nie są złe, pomagają, ale tu chodzi o coś więcej... Przez takich ludzi inni ludzie sa zagrożeni. Ich pozycja jest zagrożona. A skoro mają wiecej siły, to i dlaczego nie pozbyć sie konkurencji? - To było dla niego oczywiste. - Niektorzy nie akcpetują ludzi którzy myślą samodzielnie, przeszkadzają im i za wszelką cenę się ich pozbywają. Wszyscy musza być tacy sami. - Zaśmiał się pod nosem. - Może dlatego az tak mnie gnębią. - Odłożył filiżankę. - Zdecydowanie za dużo myślisz, powoli zaczyna ci to szkodzić. Powinieneś się czymś zająć.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Sro Sie 17, 2016 7:31 pm
- Najbardziej ze śmierci cieszą się grabarze czy spadkobiercy bogatych zmarłych... W pewnym sensie każdy jest czyimś spadkobiercą, bo choćby, jeśli umrze pracownik jakiegoś miejsca, to zwalnia się jego posada i ktoś zyskuje na tym, mogąc zarobić, tak jak zarabiał on - spojrzał na niego nieco smutnym wzrokiem, nie do końca wierząc w jego słowa. - Jaki miałbyś cel w przybywaniu tutaj, w rozmowie ze mną i dawaniu mi tylu prezentów. Podróż jest droga, podarki również. A jedynie rozmawiasz ze mną jak z dzieckiem. To przecież żadna korzyść... Dla mnie może tak, ale... nie dla Ciebie... Po co więc tu jesteś? Dając mi to szczęście, które sam posiadasz, wrzucając mnie do świata, którym sam rządzisz możesz sprawić, że stanę się Twym nie sojusznikiem, lecz rywalem. Jaką masz pewność, że nie wykorzystam danych mi darów przeciwko Tobie? Czy wtedy, gdy urosnę w siłę dzięki Tobie, pozbędziesz się mnie? Po co więc mnie tworzysz takiego jakim Ty jesteś? Zmieniasz mnie, tworząc od nowa... Czy chcesz, bym był taki jak Ty? Tworzysz mnie na swe podobieństwo, bo posiadasz potęgę... Czy nie wyrzekniesz się mnie, gdy i ja ją posiądę? - napił się ponownie ze swego naczynia, czując siłę, energię płynącą z zawartej w kawie kofeiny. Nie rozumiał tego dobrze. Nie wiedział, co się z nim działo. Czuł jednak, że powinien coś uczynić... Cokolwiek... Byle nie zostawać w bezruchu. - Czym jednak miałbym się zająć w świecie, który nienawidzi piękna i kocha wojenną zgniliznę?
Właście przed chwila powiedział to samo... Nie warte było to powtórnego wspominania. - Pomimo wszystko, pomimo tak wielu zakazów, ciągłego płacenia i wielu nieudogodnieniom, nadal opłaca mi sie handel z tobą. Nie zrezygnuję tego, na pewno nie teraz. Potrzebuję pieniędzy. - Siły, władzy... - Nie próbuję cię zmieniać, a tym bardziej tworzyć swojej kopi... - To go nawet rozbawiło. - A co ja ci takiego daję, byś to wykorzystał? Kawa i tulipany? To mi nie zagraża... A nie zwierzam ci się, dlatego nie możesz niczego wykorzystać, żadnych moich słów... Nie znasz mych tajemnic. Ty moim rywalem? Na tą chwilę cię na to nie stać. - Może i nie chodzi tu o same pieniądze, ale bardziej na to odwiedziny. Nie jest głupi, widzi, ze to dodaje Japonii siły i tak naprawdę potrzebuje kogoś. Każdy kogoś potrzebuje, nawet największy nieczuły dupek. Tak, nawet Holandia, ale za nic w świecie się do tego nie przyzna. Nie, nie pojmował nadal Japonii, tego jego otępienia, dostrzegania wszystkiego w ciemnych barwach. Holandia i tak uważał, ze świat w połowie jest doby i w połowie zły. Może nie raz bardziej dobry i na odwrót, ale jednak nie jest tylko źle. Nawet jeśli są wojny, wtedy i tak pojawiają się pozytywne i dobre osoby, bohaterzy. Ludzie, ktorzy nawet zwykłymi codziennymi czynami ten świat czynią choć na chwilę lepszym. Dopił kawę i odłożył filiżankę, ponownie odpalił fajkę. Przez dłuższy czas patrzył na niego po prostu w ciszy. - Spraw by świat pokochał piękno. Na pewno siedzenie i rozmyślanie o tym ci w niczym nie pomoże.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Sro Wrz 07, 2016 7:12 am
- Wydaje mi się, że chociaż teraz dajesz tylko takie małe, symboliczne rzeczy... to te symbole kiedyś same w sobie staną się siłą... - spojrzał mu w oczy, przyglądając mu się uważnie. To niby zwykła wymiana handlowa, zwykłe układy polityczne... Lecz to właśnie on go nie zdradził, właśnie on uczył go o zachodzie, nie sprowadził na jego kraj żadnej zarazy. Nie wierzył w uczciwość ludzi Zachodu, a od dawna wiedział, że nie są oni bezinteresowni. Jednak jego własnie musiał postrzegać inaczej. Nie wiedział jak, nie wiedział, co powinien myśleć czy czuć. Ale ten mężczyzna po prostu różnił się od innych, tak jak cały jego kraj. Usłyszał słowa o tym, iż powinien sprawić, by świat pokochał piękno. Czy potrafił to uczynić? Czy świat wciąż potrafił kochać? - Myślisz, że mógłbym to zrobić? - spojrzał na niego z niejaką nadzieją. - Nie potrafiłbym sprawić, by cały świat pokochałby istniejące piękno... Lecz... Czy udałoby się stworzyć piękno, które zasłużyłoby na miłość całego świata? W pojedynkę chyba nie można tego uczynić... - przyglądał się mu, oczekując na jego odpowiedź, analizując jego ruchy, szukając wahania, szukając pewności... Szukając prawdy, którą tak łatwo pomylić z iluzją.
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Nie Wrz 18, 2016 12:56 pm
- Jeśli się tylko chce można zrobić wszystko. - Sam po sobie to wiedział. Zawsze dążył do swoich celów, do tego co chcial bardzo osiąnac. Nie było to latwe, zawsze na jego drodze było pełno trudnosci, ale zazwyczaj sie udawało. Tylko, ze on to on... Japonia wydawał się taki delikatny, naiwny, jakby kompletnie nie umiał funkcjonować w tym świecie. - Uważam, ze tak pięknej i delikatnej osobie by się udalo. - Tak, dla Holandii Japonia był sliczny i delikatny... Taką inną dość egzotyczną osobą. Codziennie takich ludzi nie widzi. Dlatego też lubił n niego patrzeć. Usiadl znowu obok niego. - I możesz zacząć od ludzi w swoim najbliższym otoczeniu, to by wystarczyło.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Wto Wrz 20, 2016 5:09 am
- Samo pragnienie jednak nie wystarczy... - spojrzał ku niemu i zarumienił się intensywnie. "Tak pięknej i delikatnej osobie"... Mówił o nim jak o pannie na wydaniu, nie zaś jak o sojuszniczym kraju... Sojusznik... To zbyt dużo powiedziane. Byli jedynie partnerami handlowymi. Lecz to zawsze więcej niż nic. Ten głos, oddech, te kroki... To wszystko stawało się znaną częścią jego własnego życia. Częścią, którą poznawał i pozbawiony której, czułby się niczym pusta skorupka od jajka. Bezużyteczny, niepotrzebny, jakby nie był w stanie dokonać celu swego istnienia. - Na razie to Ty jesteś mi najbliższy... Znaczy... Z Tobą współpracuję... Dawniej może było inaczej, może było wielu, do których mógłbym wyciągnąć dłoń... Lecz powoli się wykruszali. Czy i Ty kiedyś odejdziesz? I czy pozwolisz korzystać mi z Twej obecności nim to się stanie? - patrzył mu w oczy, które teraz znajdowały się tak niespotykanie blisko. Zachodnia kultura była dla niego niepojęta. Była tak daleka duchowo i cieleśnie bliska. Wiele było rzeczy, które się robiło, a o których się nie mówiło. U niego było odwrotnie. Można było z bliskimi rozmawiać o wielu sprawach, lecz nigdy nie dotykano obcych. Kultura zachodu pozwalała na dotykanie obcych bez wstydu, lecz bliskim wstydzono się mówić nawet o najbardziej błahych zjawiskach. Jakże to była dziwna i nieodgadniona kultura. Czy mogła być piękna? Mając zapach tytoniu i kawy? Zapach tulipanów? Cóż... Może w tej kulturze jednak kryło się piękno...
Mówił tylko to co widział, nic ponad. Zwykła obserwacja, u niego mężczyźni tak nie wyglądają. Nie są tak niscy i z pewnością nie tak delikatni. Sam Holender był doskonałym tego przykładem. Do tego mężczyzna rozmawiający o pięknie. Nie do końca potrafił o tym rozmawiać. Był dość prostą osobą, która miała zwyczajne potrzeby. Ważne było dla niego, zaspokojenie podstawowych potrzeb swojego ludu. Później pieniądze, władza. Czy piękno go obchodziło? Nie bardzo... - Każdy kiedyś odchodzi. Nic nie jest na zawsze, wszystko mija. - Może i brutalne,ale nie należał do osób delikatnych. Do tego mowił zawsze jak jest. - Mówisz tak jak by ci zależało. Bywam tu na tyle rzadko, że nie spodziewałbym się takich słów. Korzystać z mojej obecności? A czy ja coś zyskam? - Również nie spuszczał wzroku, ciągle patrząc mu prosto w oczy.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Nie Wrz 25, 2016 3:32 am
- Cóż... Masz rację... Kiedyś nawet my przeminiemy. Możliwe, że już nie ma nic, na czym mogłoby mi zależeć. Nie wiem też, czy chciałbym, by coś takiego istniało. Chcę tylko, by moi ludzie byli szczęśliwi. Ty przynosisz im piękno Zachodu, bez jego plugawości. Dlatego czuję, iż powinienem razem z Tobą iść dalej, po to, by moi ludzie byli szczęśliwi. Twoi obywatele handlują z moimi, to ich wymiana, ich zapłata... Lecz ja nie wiem jak sam mógłbym odpłacić się Tobie. Nie posiadam nic, czego Ty mógłbyś pragnąć. A Ty już samymi swymi słowami dajesz mi więcej niż cokolwiek, o co mógłbym Cię prosić. Więc, jeśli jest coś, co mógłbym dla Ciebie zrobić, powiedz to. Uczynię to z chęcią - uśmiechnął się delikatnie, blado, patrząc swymi podkrążonymi oczami w jego, tak żywe i odległe, a jednocześnie tak bliskie. Znane i nieznane.
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Nie Wrz 25, 2016 7:03 pm
- Prócz tego, by twoja władza mniej gnębiła moich ludzi zakazami i wygórowanymi płacami, to nie chce nic. Skoro handel ma być przyjemniejsi i twoi ludzie mają poznawać zachód, nie uważasz, ze moi powinni mieć trochę lżej? - Bo to co robili Japończycy, momentami byla to całkowita przesada. - Dla siebie nic nie chcę. - To bylo dla jego ludzi, wlaściwie on też jest tymi ludźmi czyli po części też trochę dla niego, jeśli idziemy takim tokiem myślenia. - Chyba, ze ty chcesz coś mi bardzo dać. - Właściwie co on od niego moglby chcieć? Pod kątem materialnym z pewnością, pod innym? Sam nie byl pewien czy by coś nawet chciał. Dostaję rozmowę, właściwie może być, ale wybitnie do szczęścia mu niepotrzebna. Właściwie raz na jakiś czas, to wcale takie złe nie jest. - Wiem... Chcę byś poszedł ze mną na spacer. - Holandia i ludzi odruch, trzeba to wykorzystać jak najlepiej!
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Pon Wrz 26, 2016 5:04 am
- Nie mam zbyt wielkiego posłuchu pośród tych, którzy sprawują władze. Większość rządzi dla siebie, nie dla mnie. Czuję to, wiem to, że popełniają błędy. Lecz ja sam nie mogę tego zmienić. Nie umiem... Może kiedyś wszystko się zmieni, może skończą się bunty, zawirowania, zwichrowania ludzkich myśli. Lecz teraz... Teraz sam nie wiem, co mógłbym zrobić... - odwrócił wzrok, wyraźnie zakłopotany. Nie rozumiał, czemu tak wiele mówił, co rozplątywało mu język i dręczyło serce. Czuł, jakby jego własne jestestwo było przeciw niemu. I wtedy usłyszał słowa mężczyzny. Zdziwiony spojrzał mu w oczy, nie rozumiejąc niczego. - Jeśli... Jeśli własnie tego pragniesz, spełnię Twe życzenie - zarumienił się delikatnie. - Choć nie wiem, czemu własnie tego miałbyś chcieć... Cóż... Może nie jestem w stanie dać Ci niczego więcej - uśmiechnął się blado.
Tak właściwie się nie zdziwił, że Japonia nie ma posłuchu wśród własnych ludzi. Skoro się ciągle przed nimi zamyka... Trudno jakoś sam będzie musiał sobie z tym poradzić. Właściwie jakby Japonia chciał, to móglby coś zdziałać. Jak na razie naciskań na niego nie będzie. - Z pewnością uważają cię za słabego, zmień to. - Po tych słowach wstał. - Może dlatego, że dzisiaj jest bardzo ładna pogoda? Szkoda siedzieć w domu. A tobie się spacer zdecydowanie przyda. - Podał mu rękę, tak chce pomóc mu wstać. - A to, że nie jesteś w stanie dac mi niczego innego, to już inna sprawa. A może po prostu nie chcesz tego.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Sro Wrz 28, 2016 4:29 am
- Jak mogę to zmienić? Jestem personifikacją narodu, który rozbity jest pośród wielu władców części ziem, którzy to nie słuchają władcy. Mają też w poważaniu pragnienia ludzi. Jaki mieliby powód, by słuchać własnie mnie? A jak ja mogę być silny, mając w okół siebie właśnie ich? - patrzył ku niemu, aż delikatnie ujął jego dłoń. - Zaiste, wiosenne Słońce i taniec kwiatów wiśni jest piękny. Dawno ich nie widziałem... Chciałbym dać Ci wszystko, chciałbym dać Ci swe owoce, tak jak drzewa dają je ludziom. Lecz... Wciąż nie umiem zakwitnąć... Zniszczone drzewo potrzebuje wiele lat, by na nowo wypuścić pąki - spojrzał na niego smutno, wzrokiem pełnym samotności, lecz również nadziei. - Czuję jednak, że dobry sadownik każdemu drzewu przywróci owoce i będzie mógł je zebrać bez szkody dla rośliny, pomagając jej i czerpiąc z niej korzyści.
I komu on to mówi... Holandia tyle czasu męczy sie z Hiszpanią, prawie czterdziesty rok trwa wojna, która właściwie polega na wycinaniu wpień wszystkich holendrów. A on, jego ludzie robią wszystko by żyć normalnie, by zwyciężyć, by się uwolnić. Dobrze, Japonia ma trudniej, bo jego władcy nikt nie słucha. Tylko siedzenie tu, też mu w niczym nie pomaga, ale nie miał zamiaru już tego komentować. Bo i po co? Znowu by się powtarzał. Tak tylko pomógł mu wstać i poprowadził w stronę wyjścia, aż do ogrodu. - Pamiętaj, nigdy nie jest na tyle beznadziejnie by nie dało sie z tym coś zrobić. - Wziął głębszy oddech. Ogród trochę zaniedbany, ale i tak było pięknie, słonecznie. Do tego tak lekko sie oddychało. U niego zazwyczaj jest zimno i wieje, do tego wszędzie woda i płasko. Tu było inaczej... Ciepło, to najbardziej mu pasowało, bardzo za nim tęsknił. - Warto było wyjść. - Mruknął, po czym odpalił fajkę.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Pią Wrz 30, 2016 3:55 am
- Czuję, że Ty wiesz więcej o cierpieniu, niż po sobie pokazujesz. Przyzwyczaiłeś się do niego, prawda? Martwię się, czy znasz również szczęście... Umiesz nauczyć innych radości. Lecz czy sam ją posiadasz? - szedł za nim spokojnie, niepewnie. - Masz rację... Pójść za Tobą, to najlepsze co dziś mogłem zrobić. Mam jednak wrażenie, że to dopiero pierwszy krok długiej drogi. I mam nadzieję nie musieć iść nią sam. Nawet czuję, że wiem, kto byłby najlepszym przewodnikiem - spojrzał na niego z podziwem i nadzieją. - Może dla Ciebie jestem tylko użalającym się nad sobą starcem. Lecz Ty dla mnie jesteś silnym mędrcem, na którym powinienem się wzorować. I to uczynię. Stanę się tak silny jak Ty. Nieważne ile by to kosztowało.