Temat: Re: Otwieranie pancernika. Sob Paź 01, 2016 12:32 am
To niestety prawda. Więcej doświadczył złych rzeczy niż tych dobrych. Od małego musiał sobie ze wszystkim radzić sam. Można byłoby o tym mówić i mówić, ale z pewnościa tego nie zrobi. Nie lubił wspominać przeszłości, użalać się nad sobą. Zawsze twardo stąpał po ziemi, pomimo przeciwności szedł zawsze do przodu, by stać się silnym... Na tyle silnym, by już nikt nigdy nie mówił mu co ma robić. - Do wszystkiego można się przyzwyczaić. - Jego ton nadal był taki sam. Obojętny, lekko chłodny. - Mimo wszystko jestem szczęśliwą osobą. - Z pewnością Holandia nie był pesymistą, bardziej realistą z nutką optymizmu. Może jego postawa, mimika, wskazywała, ze jest nieszczęśliwą osobą, ale tak nie było. Pomimo wojny, które jest wielkim nieszczęściem, ale świat się na tym nie kończył. Był handel, staral się rozwijać, wojna przybierała coraz bardziej inny charakter. Już nie był tylko ofiarą, powoli stawiał czoła wrogowi. Wiedział, ze potrzeba czasu, a jest osobą niezwykle cierpliwą czyli musi się udać. - Nie mnie ciebie oceniać, ale mam wrażenie, ze po prostu sie zagubiłeś. Zagubiłeś się w swoich ideach, coś co uznałeś za wolność, tak naprawdę cię zniewoliło. Nie twierdzę, że to źle, tylko nie da się być samemu. To jest niemożliwe. - Nawet Holandia nie jest nigdy całkiem sam, a podobno tak nie lubi ludzi. Ciągle jest jego rodzeństwo. - Nawet jesli mówisz o tym, ze nikt ci nie jest potrzebny, okazujesz to innym ale to jest kłamstwo. - Często tak kłamie. - Z pozoru jest latwiej być samemu, ale są momenty gdzie bardzo chcąc nie poradzisz sobie w pojedynkę. Samotność nie raz może się wydawać najstraszniejszą rzeczą na świecie, momentami jest wręcz przerażająca. - Wzorować na nim? Tego się akurat nie spodziewał. - Nie wiem czy to najlepszy pomysł.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Nie Paź 02, 2016 2:49 am
Poruszyło go stwierdzenie mężczyzny, że można się do wszystkiego przyzwyczaić. Przyzwyczajając się do szczęścia można utracić jego wartość. Lecz jak wiele trzeba cierpieć, by przyzwyczaić się do bólu? Jak okrutny musi być świat, w którym takie osoby przyzwyczajają się do bólu, nie pamiętają, czym jest radość? A on sam...? Czy wiedział co czuje? Czy jego sytuacja była tak monotonna, że nie potrafił już jej ocenić? "Stan krytyczny, ale stabilny" to była najczęstsza możliwa ocena świata. - Czym jednak jest szczęście? Czy czymś wyjątkowym? Czy po prostu brakiem cierpienia? Co nazywasz szczęściem? - zastanawiał się nad tym, jak bardzo wojna może zmienić człowieka. Dzieci czasów pokoju pragną miłości, zabawek. Dzieci czasów wojny pragną tylko przeżyć, pragną tylko kawałka chleba. Nie szukają radości, miłości. Lecz dziecko czasu wojny, jedzące stary, spleśniały chleb uzna, iż jest szczęśliwe ponad wszystkie miary. Będzie szczęśliwsze niż dziecko czasu pokoju, jedzące stos słodyczy. Lecz czy naprawdę tak powinno wyglądać szczęście? Ludzie mówią osobą ambitnym, że są niewdzięczne "Ja w Twoim wieku miałem tylko patyk do zabawy!", "W czasie wojny to byś ten chleb z ziemi podniósł i całował, a nie wybrzydzał!" to najczęstsze słowa kierowane do tych, którzy pragną czegoś więcej niż monotonia, a zwykłej "normalności" nie chcą nazwać "szczęściem". Dziecko pozbawione wszystkiego będzie wdzięczne za kawałek chleba. Często ludzie nazywają to czymś wspaniałym, lepszym od "roszczeniowości", którym to mianem na nazywają istotnie, pragnień ponad stan, lecz jakiekolwiek pragnienia. Ludzie potrafią nienawidzić dziecka za pragnienie otrzymania małej zabawki, bo sami jej nie mieli. Doprowadzają więc do stanu, gdzie dziecko wdzięczne jest za kawałek chleba, bo jest dla niego czymś niecodziennym. Uważają wtedy, że postąpili słusznie, a wszyscy inni "rozpieszczają" dzieci dając im regularnie jeść, bo "bachory tego nie doceniają". Co więc było szczęściem dla mężczyzny przed nim? Czy spleśniały chleb, którego nie mógł mieć na co dzień? Czy może miał świeży chleb, a radość sprawiało mu zjedzenie go z przyjaciółmi? Dla niego szczęściem był taniec płatków kwiatu wiśni, upadłego do herbaty, która pił w spokoju, siedząc na ganku swego domu. Nie mógł marzyć, by był przy nim ktoś wyjątkowy. Więc cieszył się ze spokoju... Z samotności, do której przywykł. - Mówisz, jakbyś doskonale rozumiał, co czuję. Jakbyś sam żył w identyczny sposób... Czy dwie samotności połączone w jedno mogą stać się czymś lepszym? Jak w matematyce, gdy dwa minusy stają się plusem. Tam jednak nie ma możliwości, by dwa plusy stały się minusem. A w życiu tak jest. Każda jednostka w mym kraju pragnęła inaczej pojętej wolności... I zamiast wolności dla całego kraju jest zdecentralizowanie i miliony małych władz... Pragnąc zbyt wiele możemy stracić wszystko co mamy... Może masz rację, że nie powinienem stawać się w całości takim jak Ty... Ale chcę chociaż móc poznać świat z Twojej perspektywy. Chcę docenić to, co mam i sprawić, byś Ty mógł mieć więcej.
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Nie Paź 02, 2016 5:03 pm
Trochę go to męczyło, dlaczego on ma z nim o tym rozmawiać? Dlaczego o tym mówić? Praktycznie się nie znają. Holandia praktycznie nikomu nie ufał, tak go nauczyło życie. Nigdy na nikogo nie mógł liczyć, a jak ktoś chciał mu pomóc to zawsze coś od niego oczekiwał w zamian, nigdy nie było niczego za darmo. Zawsze za wszystko płacił. A mówienie o sobie, nie jest zbyt opłacalne. Nie chcial się zaprzyjaźniać z Japonią, nie widział w tym sensu. Raz na jakiś czas może spędzić z nim troche czasu, ale nic wiecej. Tylko czy on wykorzysta coś przeciwko niemu, wyglada tak niepozornie... Pomimo tego, że tak myślał i tak powoli się otwierał. To stawało sie coraz mniej logiczne, przez co jeszcze bardziej go to meczyło. - Największą radość sprawiają mi pieniądze. - Wyjątkowo szczery. - Palenie. - Nadal trzymał fajkę w dłoni. - Zajmowanie się tulipanami i Miffy, picie kawy. To mi wystarcza, nie chcę nic wiecej. Może jeszcze wolność i spokojne życie. Jestem prosty, nie jestem zbyt wymagającą osobą. - Co jakiś czas się zaciągał, zdecydowanie palenie sprawiało mu radość. - Od zawsze byłem sam. Zostawili mnie samego na pewną śmierć. - Mowa o rodzicach, których właściwie nawet nie pamięta. - Podmokłe tereny, nie są zbyt łatwym miejscem do życia. - Szczególnie gdy sie jest malym, wszędzie praktycznie woda, bagna, praktyczny brak lasów, zero pagórków. Kawał płaskiej mokrej ziemi. Ktoś by powiedział, ze tam żyć sie nie da, nie da się przeżyć. A On przeżył i zyje, mam się dobrze. - Radziłem sobie, ale wszyscy się mnie bali. Uważali, że potrafię czarować, bo kto normalny żyłby w takich warunkach. - Średniowiecze nie trzeba zbyt wiele tlumaczyć. Większość państw naprawdę bało się wtedy Holendrów i posądzali ich o czary. - Z czasem sie trochę poprawiło. Niektórzy chcieli ze mną handlować. - Holendrzy prawie od zawsze uprawiali handel. Holendrzy nawet mówią, ze ich kraj to kraj kupców. - Właściwie mam rodzeństwo. - Jedyne jako takie towarzystwo. - ... - Tak po krótce coś o sobie powiedział, nie za wiele, ale tez nie jakoś mało. Mowił to zwyczajnie, spokojnie, jak zwykle. Jakby go to w żadnym stopniu nie ruszało, było dla niego już całkiem naturalne. - To chyba tak nie działa. Jesteśmy całkowicie inni. - Nie uważal, ze razem moga stworzyć coś niezwykłego, stać sie czymś lepszym. - Chcą władzy,nie patrzą na dobro innych. Tym się nie różnisz od nich. - Powiedział "od nich" bo w Holandii było inaczej. Może jeszcze na dobre to sie nie zaczęło, bo jest pod panowaniem Hiszpana, ale zdecydowanie w Holandii ludzie zawsze byli bardziej sobie równi niż w innych krajach. Wszystko było bardziej przemyślane i z głową. Nie było arystokracji/szlachty. Byli wolni chłopi, kupcy i władca. Co najlepsze, że wszyscy byli tak samo potrzebni i żaden stan drugiego nie wykorzystywał. Wydaje sie to abstrakcją, ale tak w Holandii było.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Pon Paź 03, 2016 3:15 am
Samotność zmieniała ludzi. Cisza staje się hałasem, a hałas ciszą. To, co było pośród ludzi wykrzyczane, w samotności nie ma racji bytu. To, co krzyczy człowiek, gdy jest sam, nigdy nie zostanie wypowiedziane w tłumie. Lecz, gdy już samotność stanie się jedynym towarzyszem, to nawet towarzystwo będzie samotnością. A wtedy prawdziwe słowa zostaną wyszeptane, zastąpią dawniej powtarzane kłamstwa. Rozumiał to. Wiedział, że to samotność rozwiązywała jemu samemu język. Skoro być może nigdy już kogoś nie spotka, to czemu ma tak się przed nim ukrywać? Towarzysz odejdzie, zapomni jego słowa, zapomni o nim. Jaki jest wtedy cel ciszy czy kłamstw? Nie ma żadnego. Tak więc mówił, by słowa ulatywały jak kwiaty na wietrze. Nie chciał, by bezowocnie rosły w jego sercu, który stał się z ogrodu ruiną. Chciał, by dały owoce w innych sercach. Może i w jego własnym zaowocują? Nie wierzył w to. Ale nadzieja umiera ostatnia. Miał już tylko ją, gdy jego serce stało się martwe, skamieniałe... Miał więc nadzieję ujrzeć radość choćby z daleka. - Panienka Miffy musi być przy Tobie naprawdę szczęśliwa. Zapewne kocha Cię równie mocno jak Ty ją... Jestem pewien, iż poradziłbyś sobie sam bez żadnej magii. Prawdziwą magią jest Twa siła, Twe serce. To czyni Cię wyjątkowym... Może tez przez to samotnym... Możliwe, że gdzieś obok jest ktoś, kto pragnąłby się do Ciebie zbliżyć. Wydajesz się być kimś, kto mógłby wzbudzać podziw, ale i strach. Możliwe, że wielu Cię kocha, ale nikt nie potrafi tego powiedzieć. W zamian za Twą prawdę dam Ci swoją. Masz rację... Zbyt wiele pragnę, nie spoglądając na innych. Tego się nauczyłem. Bo gdy sam o siebie nie zadbasz, ktoś może odebrać Ci to, co kochasz. A kochając zostaniesz skrzywdzony. Myślę jednak, że Ty czujesz podobnie. Kochasz i nie chcesz, by odebrano ci to, co jest w Twym sercu. Więc mówisz, że nic tam nie ma. Nie okazujesz uczuć. Tylko po to, by nikt nie wiedział jak Cię skrzywdzić. Ja zamykam się w sobie w ciszy. Ty robisz to samo krzycząc. Czy nie ma przy Tobie nikogo, za kogo oddałbyś nawet pieniądze czy swoją fajkę? Prawdopodobnie jest. Ale nie chcesz, by ktokolwiek wiedział, kim ta osoba jest. Ja również mam kogoś, za kogo oddałbym nawet kwiaty wiśni i herbatę. Ale wiem też, że nie mogę powiedzieć o tym nawet tej właśnie osobie. Więc nawet mając władzę nad całym światem pozostaniemy zniewoleni. Bo nigdy nie zdobędziemy władzy nad własnym sercem - spojrzał na kwitnące kwiaty i słońce, które odbijało się w wodzie stawu znajdującego się w ogrodzie jego domu. Wszystko to było piękne, jakby dom był jedynie dodatkiem do natury. Lecz natura nie była prawdą. Była to iluzja ukształtowana ręką człowieka. Na zachodzie ogrody miały swoje idealne kształty, od razu widać było, że są kłamstwem, stworzonym przez człowieka. U niego zaś im bardziej podobne prawdzie tym lepsze były. Więc stawały się iluzją, piękną jak prawdziwa, może nawet zbyt piękną, by mogła być prawdą. Czy i serca Wschodu i Zachodu takie były? Przepełnione kłamstwami, iluzjami... Lecz różnica tkwiła w zrozumieniu co jest iluzją. Nawet, jeśli do końca pragniono, by było prawdą.
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Sob Paź 08, 2016 11:38 am
Wysłuchał go w ciszy, powoli dopalając fajkę. Nie był pewien czy nadal potrafi kochać, czy w ogóle kiedyś kogoś kochał. Nie nauczono go tego, nie pokazano. Na samym początku otaczał go tylko ból, niezrozumienie, nieufność. Później było już tylko lepiej, nauczył sie postępować tak jak inni, wobec niego dawniej. Można powiedzieć, że nawet ze dwojoną siłą. Nie uważał tego za coś złego, ludzie przez tyle czasu tak robią, tak się traktują, aż w końcu uznajesz to za coś naturalnego. Widzi w innych tylko jedno, zysk, jak zrobić by jak najwięcej zarobić, jak najbardziej wykorzystać, w zamian dając jak najmniej. Z Japonią jest trochę inaczej, bo praktycznie po równo się wykorzystują, może uda mu sie to zmienić... Najbardziej kochał swojego królika, zdecydowanie, później było rodzeństwo. Właściwie ich relacje nigdy nie były jakieś mega dobre, były poprawne, ale z pewnością nigdy nie chciał ich krzywdy, szczególnie dla brata. - Bo nie ma. Nie kocham nikogo na tyle, by móc oddać za tą osobę wszystko. - Królik nie jest człowiekiem, ale z nią to już inna sprawa. Tak, dla Miffy zrobiłby wiele, pewno oddał by też dużo. Ona była z nim zawsze, nie sprawiła mu nigdy bólu. - Może i masz trochę racji, nie okazuję uczuć by mnie nikt nie zranił? Kiedyś tak było, teraz to już bardziej przyzwyczajenie. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, nawet do czegoś co ci sprawia ból. A zresztą to wcale się nie opłaca. - Zatrzymał się przy stawie, spojrzał na swoje odbicie.
Japonia
Liczba postów : 228 Join date : 31/03/2016
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Pon Paź 10, 2016 2:57 am
Spojrzał na niego dość smutnym wzrokiem, martwiąc się o niego. Czuł, iż on cierpi nie znając szczęścia. Zaczął zdawać sobie sprawę, ze z nim może być podobnie, tylko nigdy jeszcze tego nie zauważył. - Nie wiem czemu, ale... Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś kogo będziesz mógł kochać... Kogoś, kto będzie tego godzien i nikt nie zniszczy tego. Wspaniale by było, gdybyśmy mogli jak ludzie, kochać, mieć rodziny, starzeć się... Teraz, gdy żyję już tak długo w samotności, zaczynam zazdrościć tym, którzy mają możliwość umrzeć... Bo śmierć to nie jest coś strasznego... To coś spokojnego... Jednak, to nie jej zazdroszczę ludziom najbardziej... Zazdroszczę im miłości i dzieci... Może my możemy mieć kolonie i opiekować się nimi... Ale nigdy nie zobaczymy w nich podobieństwa do siebie. Ludzkie dzieci dorastają, mogą mieć własne dzieci. Nasze kolonie nas opuszczają, cieszą się z tego, że straciliśmy nad nimi władzę. Nie możemy ich kochać i wychowywać. Musimy je kontrolować i posiadać... Nie sądzisz, że to nieco... przykre? - czuł się samotny. Sam już był długo istniejącym, samodzielnym państwem. Jednak wiele innych krajów uważało go po prostu za jakieś maleństwo w pobliżu Chin. Chciał móc, tak jak ludzkie dziecko, udowodnić innym swą wartość, być na równi z tymi, którzy go wychowali. Może chciał też móc zobaczyć starzejącego się Yao i być od niego silniejszym. Jednak jako kraj mógł to osiągnąć dzięki gospodarce, ale też wojnom. Jednak, będąc w czyimś cieniu był zagrożony. Bał się, że wkrótce jedyne co mu pozostanie to przelewanie krwi i samotność. Ozdobne kapie pływały spokojnie, co było prawie nostalgiczne. Były zamknięte w małym stawie, tak jak on w swym własnym domu. On jednak swój staw mógł opuścić... Ale czy tego chciał?
Gość Gość
Temat: Re: Otwieranie pancernika. Sob Lis 05, 2016 11:08 pm
- ... - Spojrzał na niego. Nie myślał o śmierci, może za krótko jest na tym świecie? A może po prostu za bardzo chce żyć? Raczej to drugie. - Nie mówmy o śmierci, to niczego nie wnosi. Miłość, dzieci? Chyba faktycznie się starzejesz. - On nie był pewien czy tego chciał, to zbyt duży problem, szczególnie dzieci. - Może i przykre. - Odnośnie koloni. W pewnym momencie znowu ruszył przed siebie. - Nie raz lepiej być po prostu obojętnym, wtedy mniej boli. Nie myśleć tez o pewnych sprawach. Właściwie po co w naszym przypadku myśleć o miłości i dzieciach? Sprawiasz sobie tylko tym ból, tej pustki nigdy nie zapełnisz. - Spojrzał za nim. - Chodź dalej. Jest tak ciepło. - Ściągnął nawet płaszcz, jakby na dowód, że naprawdę jest ciepło. - Oddycha się tu inaczej. Do tego w tak piekny dzień mówić o śmierci, toż to zbrodnia.
- Masz rację... Czasem w naszym kraju mówimy "Shouganai", co można rozumieć jako "Nie ma na to rady". To nie tylko słowo... To filozofia... Gdy nie możemy czegoś zmienić, musimy to zaakceptować. Powinienem tak myśleć. Zwykle tak jest. Ale pewnie Ty też masz rzeczy, które Cię frapują. Rozsądek powie "Zaakceptuj to i idź dalej", lecz serce krzyczy "Walcz o to". Trzeba zignorować pustkę, której nie można zapełnić, ominąć ścianę... Lecz człowiek czasem czuje, że powinien mur przebić choćby głową, gdy zawiodą inne metody... - westchnął ciężko. - Racja. Jest ciepło, a kwiaty pięknie pachną. Ten świat może być piękny. Bywa też okrutny. Cieszmy się więc, póki możemy. Zrywa się wiatr, więc starajmy się żyć. - przyglądał się otoczeniu, oddychając głęboko, wdychając zapach kwiatów i delikatną woń tytoniu, jaka nadlatywała od jego towarzysza. Był nią przesączony, on był wonią, a woń była nim. Ten zapach na zawsze pozostanie cennym wspomnieniem.